Kolejny wypad w Karkonosze był dla mnie zastrzykiem pozytywnej energii przed zbliżającym się sezonem ślubnym. Z Martyną i Adrianem wybraliśmy się w Góry Izerskie. Pamiętam jak umawialiśmy się na tą sesję. Warunki pogodowe były wtedy iście zimowe. Na samym szczycie ponad metr śniegu, a choinki pięknie oszronione. Pomyślałem sobie – bajka! – jedziemy! Spotkaliśmy się równo po dwóch tygodniach odkąd wymieniliśmy się ostatnimi wiadomościami. Nie będę ukrywał, że po przyjeździe byłem trochę przerażony. W moich oczach stanęła zupełnie inna sceneria, niż ta, którą widziałem dwa tygodnie wcześniej. Śnieg już praktycznie stopniał, a pogoda bardziej przypominała tą kwietniową. Tak było przed wjazdem kolejką na samą górą. Tam odetchnąłem już jednak z ulgą. I nie, nie dlatego, że było tak jak wcześniej chciałem, ale dlatego, że Martyna i Adrian to prawdziwy wulkan energii. Uśmiechy, radość, wygłupy – to wszystko mogę Wam dzisiaj pokazać na zdjęciach. Już nie umiem się doczekać ponownego spotkania, w dniu ich ślubu.
Zostaw komentarz